Zabijam smaki nieba
sukcesywnie zamieniając je
na woń porannego deszczu
zmieszaną z dymem papierosów
idących przodem nastolatków
wyzywająco patrzą w głąb
świata nieprzemierzonego
biorąc za pewniak następne jutro
i drwiąc gorzko z dorosłych rozmów
wyobrażają sobie czarny smog
otulający płuca mrocznymi skrzydłami
twierdząc beztroskim okrzykiem
mnie to nie spotka
nieustraszeni i niecierpliwi
zabawni niepoważni
myślą
że od życia wzięli już wszystko