piętnasty rok

I.

dwudziesta czwarta minuta nowego roku
to dobra pora, żeby wylać wiersz
na klawiaturę
i przejść się po drugą porcję gorzkiej ambrozji

była ta chwila ulotna
i entuzjazm pukający do myśli

to nie opadło, ale wkrótce zniknie
i popadnie w niepamięć...

taka doroczna rutyna

II.

pies zsikał się na dywan
nie lubi odgłosu sztucznych ogni
puszczanych beztrosko w niebo

kolory rozbijające się w górze
nie cieszą ślepych psich oczu

ale dla mnie to jakaś pociecha
strzęp nadziei, że tym razem wszystko pójdzie po mojej myśli