Wyrok zapadł - twoje oczy pod
zasłoną gęstych rzęs, padł
czarny cień i zbladły księżyce dwa
błękitnych źrenic i czułam, jak
przepadłaś za ścianą niebytu
ulatując w ukosie poświatą do nieba.
Chybabyś wiedziała,
gdybym mogła za tobą,
chwyciłabyś moje ramię
osłabioną i wiotką jak nić dłonią;
lecz sama wzięłaś wianek
i przepysznie kolorowe kwiaty.
Na cóż ci one tutaj, gdy
twój dom to nie szklany dzban
odejdź już do końca ty,
której śmiech zaciera się w uszach,
zanika jak rozkładane ciało
i obwiązuje koralami smutku szyję.
Gdybyś tylko wiedziała,
pozwoliłabyś pójść mi za sobą.